bądź najlepszą wersją siebie

Dobry wieczór, dawno nie udzielałam się na moim blogu, składało się na to wiele czynników; matura, przeprowadzka,euro, czy też inne prywatne sprawy. Nie chciałam też pisać  niczego na siłę, a kiedy już siadałam pełna nadziei, moje mysli uciekały w zupełnie inna strone. Zaczęłam pisać cos "wiekszego", ale nie drążmy tematu.
Tytuł może sugerować, że będzie to psychologiczny wywód, na temat tego, iż masz podniesć tyłek z kanapy i ruszyć zmienić swój wygląd zewnętrzny. Nie, dzis nie o tym, choć oczywiscie zachęcam do tego. Dzisiaj chcę poruszyć nieco inny temat, który nurtuję mnie od dłuższego czasu, jednakże nie chciałam się wypowiadać, żeby nikogo nie zranić.
Nie kręci mnie psychologia, a przynajmniej nie zwykłe pojęcie psychologii, ale mimo wszystko niektóre zachowania współczesnych ludzi, sprawiają, że pozwalam sobie na chwilę zadumy, by pomysleć nad tym lub tamtym.
Zanim zacznę, chciałabym zaznaczyć, że nikogo konkretnego nie mam na mysli, a są to jedynie moje spostrzeżenia.
Przeprowadzka do innego miasta, odległosć od osób, znajomych, od miejsca, w którym żyłam przez 19 lat, sprawiła, że nabrałam dystansu, a może innego spojrzenia na otaczający mnie swiat. Więcej czasu spędzam sama i nie wychodzę latać byle gdzie jak było to chociażby rok wstecz. Nie chcę sobie wlewać, że dorosłam, czy cos w tym stylu, bo zapewne tak nie jest, ale zaczęły mnie irytować pewnego rodzaju zachowania. Co mam na mysli? Mianowicie zachowania dziewczyn/kobiet.
Boże, dziewczyny co się z wami stało? Przeglądając różnego rodzaju strony, social media, doszłam do wniosku, że okreslenie "księżniczki", które początkowo było tylko żartem, zbyt wiele dziewczyn wzięło na poważnie i wpoiło sobie do głowy. Pewnie uznacie, że przesadzam, ale cóż, zastanówcie się czy tylko ja to zauważyłam, czy jeszcze ktos zwrócił wam uwagę? Na początku to było zabawne, a nawet dobre, jesli zachowywało się zdrowy umiar, bo może wreszcie zaczęłas szanować siebie bardziej i nie żyłas tylko i wyłącznie po to, żeby przypodobać się jakiemus chłopakowi, który po pierwsze (delikatnie mówiąc) miał Cię w dupie, po drugie miał Cię tylko do spełniania swoich zachcianek. Bardzo fajnie, że wreszcie zaczęłas martwić się o siebie i robić wszystko dla siebie, ale wydaje mi się, że granica miedzy dobrym smakiem została przekroczona. Kiedy słyszę, czytam o tym, jaki to koles nie jest zły i nie dobry, bo (dla przykładu) zadzwonił do was tylko siedem razy z wyznaniami, zamiast standardowych dziesięciu to krew mnie zalewa. Umiecie tylko na niego narzekać, ale kiedy przynosi bukiet kwiatów, zakłada Ci perły na szyję i przeprasza Cię nawet wtedy kiedy nie powinien, bo najzwyczajniej w swiecie to nie jego wina, wtedy jest dobry, przypominacie sobie o nim, bo przecież na imprezie, macie się do kogo przytulić, pomiziać, ktos kupi alkohol i patrząc na twoje samotne koleżanki, wygrałas los na loterii. To tak cholernie płytkie, że szkoda gadać, chcecie dorwać bogatego męża, żeby móc leżeć i pachnieć przez pół dnia i przynosić (powiedzmy) do domu 1200zł miesięcznie, a no i te pieniądze wydać na siebie w tym czy innym sklepie. Jestescie oburzone, zalane łzami, kiedy taki chłopak, którego doi się jak krowę chociaż na moment otworzy oczy i powie sobie dosć. Gdzie się podziała wasza ambicja, co? Przecież nie zawsze byłyscie takie, kiedys miałyscie plany, marzenia, cele, a co z nich pozostało? Naprawdę odpowiada wam takie nic nie robie, liczenie na to, że wszystko przyjdzie samo bez grama wysiłku? Czy miło się patrzy kiedy koleżanki odnoszą sukces i pną się w górę? Przy okazji znajdują tego bogatego męża, o którym tak marzycie. Nie mówię, że wszyscy mają zostać uczonymi, nie o to chodzi, chodzi o ambicję, które lepiej obudzić w sobie teraz, niż za parę lat kiedy będzie za późno, bo wbrew pozorom porządni faceci, na których tak czekacie nie są wcale tacy głupi i w przyszłosci zewnętrzna powłoka, już nie wystarczy, a przypominam, że nie jest ona wieczna, bo starzeje się razem z nami. Dlatego piszę ten post, może trochę zainspirowana czasem, w którym się znajduję i życiowymi wyborami, ale naprawdę irytuje mnie fakt, dlaczego młode dziewczyny zamieniają się w bezmózgie kopie pozbawione ziarenka ambicji, które jak zombie wędrują od sklepu do sklepu po nowe sterty ciuchów.
Jesli cos w Tobie obudziła, ta moja pewnie zbędna paplanina, to ogromnie się cieszę. Na początku nie będzie łatwo i ja sama o tym wiem, przez ten czas kiedy się przeprowadziłam przypomniałam sobie co tak naprawdę czyniło mnie szczęsliwą, mimo tego, że ludzie krytykowali mnie w taki czy inny sposób (i nadal to robią), ale  cholera co z tego? To moja pasja, nikt mi jej nie odbierze, a cele które sobie stawiam nie czynią mnie pustym, pozbawionym ambicji zombie. Takich jak ja jest cała masa, każda z was spełnia się w czyms innym i czuję się przy tym szczęsliwa, dlatego zrozumcie mnie, że nikogo nie pragnę urazić, a jedynie zmotywować i otworzyć oczy. Jesli jestes zadowolona z tego jak jest, to też dobrze, jesli jestes szczesliwa to nic nie zmieniaj, ale za parę lat, proszę nie żałuj tego.
Brzmię trochę jak te wszystkie pseudo motywatorki, ale stwierdziłam, że chcę się na temat wypowiedzieć w taki sposób.
Życzę dobrej nocy, dnia w zależnosci, kto i kiedy to przeczyta; pamiętajcie, że bycie niezależną kobietą z ambicjami nie oznacza tego, że nie jestescie "księżniczkami".:)

P.S. "Przestań się nad sobą użalać"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywołana do odpowiedzi

W końcu. miłość.

Karma (NIE) wraca