Wywołana do odpowiedzi

 



Cześć i czołem! 

Witam Was wszystkich moi Drodzy, na wstępie chciałabym zaznaczyć, że ten wpis na blogu miał być zupełnie inny. Miał nosić tytuł "SPOKÓJ" i opisywać stan, w jakim teraz się znajduje i to jak wiele w życiu udało mi się uspokoić. Niestety, z racji faktu, że zostałam wywołana do tablicy, po X wiadomościach na moje prywatne konto, będzie to zupełnie inna historia.


Ogólnie, chce mi się śmiać, jednocześnie jestem dość zmieszana i zakłopotana, faktem, że przyszło mi się wypowiedzieć w tej kwestii.

Do sedna!

Wiecie, że telewizja kłamie? Na ogół tak jest i fakt, faktem w większości przypadków to, co zobaczycie i przeczytacie to bzdury. Ale nie w tym.

Cóż, jest taki program w telewizji, ni to o miłości, ni to o pasji, ni to o zawodzie. Jeśli jesteś związany z krowami, czy inną kukurydzą to możesz wziąć w nim udział. Niektórym szczęśliwcom udaje się w nim odnaleźć miłość. Chyba wiecie o jaki program chodzi? Przy okazji ostatniego wyemitowanego odcinka napłynęło do mnie wiele wiadomości pt.: "To o Ciebie chodzi?" - otóż nie tym razem. Jestem natomiast bardzo mocno z tym powiązana. Od godziny czytam komentarze, oglądam filmiki i odpowiadam na wiadomości.

Znana mi i moim znajomym persona, która również tutaj, w moich wpisach, a przede wszystkim w życiu narobiła sporego zamieszania, wzięła udział w tym właśnie programie. I ogólnie super, każdy ma prawo spierdolić sobie życie po swojemu - to mój ulubiony tekst z gastro. Zdecydowanie nie super jest jednak kłamstwo i robienie debila z drugiej osoby. Osoby, którą się kocha, kochało, miało z nią wspólne życie. I nie tylko z tej jednej osoby... ale to już możecie sobie dopowiedzieć sami.

Otóż właśnie osoba, która była okłamywana przez długi czas, chciała ostrzec potencjalną nową partnerkę Pana X, tak będzie bezpieczniej - prawdopodobnie przed łzami i skrzywioną psychiką, jaką wszystkie mamy właśnie po wspomnianym Panu. Powiedziała prawdę, w stylu - "Słuchaj, on nadal ze mną spał, był w trakcie programu".  Zderzyła się jednak ze ścianą. Jej wyznanie zostało potraktowane, jako akt desperacji i chęć zemsty. No nie do końca... 

Moje wypociny też możecie nazwać "zemstą", ale ja wiem, że tak nie jest, bo od dawna układam sobie życie z dala od tego cyrku. Ale kurczę, "Moda na sukces" to przy tym bajeczka dla dzieci. Tyle dram i zwrotów akcji nie wymyśliłby najlepszy reżyser z Hollywood. A ja wypowiadam się w tej kwestii tylko dlatego, że wkurwia mnie ogólnoprzyjęte kłamstwo, manipulacja i robienie innych osób w siusiaka. I w to dość bezczelny sposób.

Bo poczekajcie chwile... co jest robione samotnie? Albo jaka jesteś wymarzona? Czego w życiu nie widziałeś? Hitem jest to, że ludzie, którzy znają tego człowieka i sytuację, po prostu leją ze śmiechu, bo znają prawdę, bo wiedzą jaki jest i słyszeli te teksty miliony razy do dziesiątek różnych osób.

Mleko się wylało, co widzę czytając komentarze od kobiet, które zostały ofiarami kolejnych jego kłamstw. I chociaż osobiście nie żywię do niego urazy, bo to doświadczenie wiele mnie nauczyło i wybaczyłam sobie i jemu, to do tej pory nie mogę się nadziwić, jak to jest możliwe, że ja i tyle kobiet nabiera się na tę gadkę i że jeszcze nikt, nie wyszedł przed szereg i nie powiedział prawdy.


Cóż, nic nie mam do stracenia...

No to wychodzę, cała na biało.

Teraz niech piekło zapłonie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W końcu. miłość.

Karma (NIE) wraca