zanim


Miesiąc to długo. Dla osoby, która zwykła pisać choćby drobne teksty codziennie, to naprawdę bardzo długo. Może nawet zbyt wiele się wydarzyło, żeby cokolwiek sensownego napisać.
Sporo czasu spędziłam na szukaniu odpowiedniego tematu, aż w końcu znalazłam, ale sama nie wiem czy dam radę przełożyć wszystko to, co tli się w mojej głowie.

Spotkałeś kiedyś kogoś kto zmienił Twoje życie? Przewrócił Twój świat do góry nogami? Pozytywny albo negatywny charakter, po prostu ktoś dzięki komu teraz jesteś inny?
Marzenia, plany, cele wszystko się zmieniło i przychodzi moment kiedy zatrzymujesz się, sam na sam w tym biegu i zdajesz sobie sprawę jak inną osobą jesteś teraz, a jaką byłeś za nim pojawił się ten ktoś. Napisałam to bardzo ogólnie, ale mam nadzieję, że każdy zrozumie co chcę przekazać.
Trudno sobie czasem uświadomić jak bardzo jesteśmy uzależnieni od drugiego człowieka i jak wielki ma na nas wpływ. 

Będąc chociaż przez ten krótki czas poza granicami naszego kraju, z dala od spraw związanych stricte z tym miejscem miałam możliwość przemyślenia wielu rzeczy. 
Uświadomiłam sobie, jak bardzo potrafię za kimś tęsknić i jak nawet tak krótki czas może być pusty bez drugiego człowieka.
Można spojrzeć trzeźwiej na to co robisz w życiu i właśnie w tym momencie zatrzymać się, dostrzec jak inną osobą się stałeś.

Posegregowałam i popakowałam do szuflad wszystkie wspomnienia, a teraźniejszość dalej robi bałagan w moim pokoju. Dzisiaj posprzątam go na błysk, jutro znowu robi się burdel. I tak w kółko nie ważne jak będę się starać, nigdy nie posprzątam wszystkiego na zawsze.
Zauważyłam różnicę pomiędzy sposobem mojego sprzątania teraz, a kiedyś. Kiedyś robiłam to szybko i byle jak, teraz zajmuje mi to więcej czasu, ale i sprzątanie jest dokładniejsze. Jedno co się nie zmieniło to fakt, że nigdy nie wiem kiedy zacząć. Zbyt długo zbieram rzeczy, śmieci, drobiazgi, które należy poukładać, życzyłabym sobie nauczyć się tej umiejętności.

Wracając do zamierzonego tematu. Kiedy spotkasz kogoś kto Cię zmieni, kto wyzwoli w Tobie wszystkie skrajne emocje, dobre i złe, takie o których nie wiedziałeś, że posiadasz, takie dzięki którym pomyślisz sobie, że jesteś dobrym człowiekiem - nie pozwól tej osobie odejść.
Bo może nie wiesz, ale na starość te wszystkie drobne sprawy, jak ubiór, wygląd, uroda, one przeminą. Zostaną tylko emocje i uczucia. Umiejętność wzruszania, rozśmieszania i po prostu słuchania. Kiedy będziesz siadać w fotelu, albo nie będziesz mieć włosów, albo będą siwe, zapomnisz o tym czy miałeś czarny kolor włosów czy blond. Zapomnisz o figurze, o tym czy Twoja skóra była jedwabiście gładka czy nie. Wiesz co zostanie takie samo? Kolor oczu osoby, która usiądzie obok na podobnym fotelu i sposób traktowania Cię przez całą drogę waszego życia, szacunek, miłość i ten dar, dar zmieniania Cię na lepsze.


Dlatego nie pozwól takiej osobie odejść, walcz i pomyśl co tak naprawdę jest ważne, to co na zewnątrz, czy to co jest w środku? Pomyśl przez chwilę, jaki byłeś zanim się pojawiła ta osoba...



P.S. Poniżej fragment, tego nad czym się głowie od dłuższego czasu. :)



Podniosłam głowę w kierunku lustra i napotkałam własne spojrzenie. Spuchnięta twarz, przekrwione, zapłakane oczy. - to wszystko czym byłam, to wszystko czym się stałam.
Nigdy nie myślałam, że jedna osoba może zmienić wszystko. W głowie pojawiały się i znikały głosy ludzi, którzy upominali mnie, upominali mnie na każdym kroku. Oczywiście nie słuchałam, zawsze byłam uparta. Teraz nawet nie wiem czy żałuję.
Wspomnienia uderzyły jak grom z jasnego nieba, od tylu lat nie myślałam, usuwałam chociażby wzmiankę w mojej głowie z tego okresu. Tak wiele straciłam, tak wiele poświęciłam, a teraz co? Stoję sama pośrodku toalety i znów nie mam nic, jak w dniu kiedy odszedł.
Wszystko mogło być inne, teraz mogłabym być mężatką z dwójką dzieci, ze stabilną pracą i kochającym mężem, wiedziałam jak będzie wyglądała przyszłość, a mimo to zaryzykowałam, pomimo tego wybiegłam wtedy zostawiając za sobą tłum ludzi. Nie zapomnę wyrazu twarzy mamy, zdziwienia, szoku, które pojawiło się na twarzach wszystkich i jego oczu... Tak smutnych, tak zawiedzionych, tak jak...moje teraz.
Wydawało mi się, ba byłam pewna, że postępuje słusznie, świat przecież padł do moich stóp, chwyciłam Pana Boga za nogi i odjechałam. Nie mogłam przewidzieć tego co się stanie, może za słabo kochałam? Może tylko wydawało mi się, że mogę żyć tak jak chcę? A może te wszystkie lata to tylko sen, sen który trwa trochę zbyt długo i zaraz się obudzę. Znowu będę miała osiemnaście lat, a mama zawoła mnie na śniadanie i będę mogła ułożyć wszystko inaczej. Dlaczego byłam taka głupia, uśpiony rozsądek i moja przesadna odpowiedzialność, gdzie się podziały? Gdzie?! Kurwa, gdzie?!
Szklanka upadła, lód się rozsypał.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywołana do odpowiedzi

W końcu. miłość.

Karma (NIE) wraca