szacunek i Szacunek

Wczorajszy dzień był przełomowy.
Jak wiadomo, jestem pasjonatka piłki nożnej, wiec co innego jak nie oglądanie meczu było moim wczorajszym zajęciem? Na szczęście dla mnie i dla reszty kibiców wygrał football i dobre zachowanie nad brakiem...mózgu ? Tak. Myślę,  że to stwierdzenie będzie adekwatne do wczorajszych sytuacji podczas meczu. Pomimo tego, że mogłabym napisać dluuuugą rozprawke na temat wczorajszej gry i każdego piłkarza z osobna, to nie zrobię tego (coming soon na moim profilu). Chciałabym poruszyć temat również związany z wczorajszym meczem, niemniej jednak ważny również na codzień.
Szacunek.
A więc wszystko w naszym życiu sprowadza się do tego jednego pojęcia jakim jest szacunek. Do kogo? Do czego? -Do wszystkich i wszystkiego. Zdaje sobie sprawę, że nie zawsze i nie wszyscy zasługują na nasz szacunek, ale o tym zaraz. Bo właśnie wczorajsza sytuacja podczas meczu, kiedy to jeden z "kibiców" rzucił petardą w kapitana naszej reprezentacji. Nie myślcie, że jestem zapaloną fanką Lewandowskiego- nie, nie jestem. Zawsze z dystansem podchodziłem do jego osoby z osobistych przyczyn, nie odmawiając mu tego, że jest naprawdę znakomitym piłkarzem i ostatnimi czasy pokazuje (w końcu), że zasługuje na miano kapitana. Chodzi mi jednak o to, jak można być tak nieodpowiedzialną, egoistyczną, bezmozgą, durna, pozbawioną jakichkolwiek uczuć i zahamowań, pozbawioną szacunku do czegokolwiek, sprośną świnią, żeby rzucić człowiekowi pod nogi petarde ?! No kurwa. Nie chodzi o sam fakt, że to był Lewandowski, bo mógł to być każdy z naszych piłkarzy. Chodzi o to, że był to człowiek,  normalny człowiek, który nic nikomu nie zrobił, a wykonuję tylko swój zawód. Czy naprawdę ten świat schodzi juz na psy? Czy naprawdę w domu rodzice nie uczą swoich dzieci podstawowych wartości? Nie chce nawet myśleć, że mógł to zrobić ojciec. Chociaż ojciec w tym momencie to za dużo powiedziane. Naprawdę przeraza mnie to co widzę, to co dzieje się każdego dnia. To, że coraz mniej jest kar, a coraz więcej występkow. Szacunek. Nie widzę go, w każdej z sytuacji, w której cierpi człowiek, zwierzę, ziemia...nie ma szacunku. Jeśli nie zaczniemy sami w sobie widzieć błędów, polegniemy. Obrzucamy mięsem innych ludzi bez mrugnięcia okiem, jak widać robimy im krzywdę bez zająkniecia, dlatego pojawia się moje pytanie- Co jest kurwa nie tak?
Ze społeczeństwem, z pojedynczymi jednostkami. Czy naprawdę chcielibyśmy być na miejscu tych, których krzywdzimy? Dlatego mam nadzieje, że odnośnie tej sytuacji zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje, a ta osoba zrozumiała co mogła zrobić.
szacunek.
Wspomniałam na początku, że wczorajszy dzień był przełomowy oraz, że nie wszyscy zasługują na nasz szacunek. Otóż to. Ponieważ wszystko działa w dwie strony i będzie to poniekąd sprzeczne z tym co jest wyżej, to uważam, że ludzie którzy krzywdzą innych i nie mają szacunku do nikogo, brak poszanowania cudzych uczuć, ba nie mają szacunku do swoich najbliższych, którzy przysłowiowo "oddaliby im krwi z palca" - również nie zasługują na to, czego sami nie potrafią okazać. Chodzą po tym świecie świnie, wypuszczona z klatki dzicz stworzona tylko do destrukcji. Jak ich rozpoznać, jak się przed nimi chronić ?  Nie wiem. Mogą to być ludzie, którym ufasz od lat, a którzy jednego dnia, jedną sytuacja pokazują swoje prawdziwe oblicze. Czasami zdajemy sobie sprawę, że ktoś nas nie szanuje dopiero po latach, po wielu wydarzeniach, skrajnych sytuacjach. Przez długi czas się łudzimy, że to nie możliwe, nie ma sensu. Az nagle nadchodzi dzień, w którym uswiadamiasz sobie, że przez cały czas się oszukiwałes, a osoba która była Ci najbliższa krótko mowiac- od dawna ma Cię w dupie. Kiedy sobie to uzmysłowisz jest Ci przykro, to oczywiste. Po czasie zrozumiesz, że nie warto tracić czasu na ludzi, na ta dzicz która nie szanuje nikogo i niczego poza czubkiem swojego nosa.
Dlatego apeluje o refleksje. Refleksje nad sobą i swoim stosunkiem do innych ludzi.


P.S. Myślę, że wszystko jest zrozumiałe. Nie długo pojawi się nowość. Pozdrawiam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywołana do odpowiedzi

W końcu. miłość.

Karma (NIE) wraca